Abp Stanisław Gądecki

Za ten pacierz w własnej mowie.

75. rocznica śmierci ks. Jana Laskowskiego (Konarzewo – 1.09.2014)

 

Modliliśmy się przed chwilą na cmentarzu przy odnowionym grobie ks. Jana Laskowskiego, prawie 38-letniego proboszcza tutejszej parafii. Wspomnieliśmy niezwykłego kapłana, który w trudnych czasach okazał miłosierdzie wobec maluczkich i uciśnionych. Który realizował w swoim życiu to, co zostało zawarte w programie działalności naszego Zbawiciela.

 

1. EWANGELIA (Łk 4,16-30)
a. miłosierdzie dla uciśnionych
O tym programie Jezusowym przypomniało nam Jego pierwsze publiczne wystąpienie w Nazarecie.  Podjęte w nim dawne słowa proroka Izajasza stanowiły uwerturę, w której została zapisana zasadnicza melodia całej późniejszej działalności Chrystusa; przewodnia idea Jego misji.

Jezus namaszczony Duchem Świętym, zapowiada swój program w następujących słowach:

„Duch Pana Boga nade mną,
bo Pan mnie namaścił.
Posłał mnie, by głosić dobrą nowinę ubogim,
by opatrywać rany serc złamanych,
by zapowiadać wyzwolenie jeńcom
i więźniom swobodę;
aby obwieszczać rok łaski Pańskiej” (Iz 61,1-2)

Słowa te ujawniają, iż głównym kierunkiem tego programu będzie działanie na rzecz zniewolonych. Miłosierdzie, w miejsce samej sprawiedliwości.
b. niewiara i wiara
Drugim punktem tego programu będzie zbawienie nie tylko dla Żydów, ale także dla wszystkich pozostałych narodów.
Na to właśnie zwraca uwagę przykład niewiary Żydów w prorockie posłannictwo Jezusa („Czy nie jest to syn Józefa?”). Na to samo zwracają naszą uwagę również dwa pozytywne przykłady wiary pogan. Uboga wdowa z Sarepty, która nie była Żydówką ani osobą wierzącą w Jahwe, przyjmuje nieznanego proroka. Gdy ten prosi ją o coś do jedzenia i zapewnia, że Bóg nie pozwoli jej umrzeć z głodu, ona mu wierzy, choć nic o nim nie wie. Drugi przykład, to znowu nie Żyd, Syryjczyk Naaman, który wierzy nawet tylko słowom sług proroka i ostatecznie zostaje uzdrowiony.

Gdy Jezus uwypuklił niewiarę Żydów z Nazaretu i wiarę pogan, nazaretańscy Żydzi bardzo się rozgniewali i starali się go zabić.
2. KS. JAN LASKOWSKI (1872-1939)
Ks. Jan Dąbrowa Laskowski, którego 75-tą rocznicę śmierci obchodzimy, był człowiekiem wielkiej wiary, odważnie realizującym program prorocki Jezusa. Urodził się on dnia 22 czerwca 1872 roku w Psarskiem, jako szóste z jedenaściorga dzieci. Jego ojciec – zwolniony dyscyplinarnie przez władze pruskie i pozbawiony praw nauczycielskich za nielegalne nauczanie języka polskiego w 1874 roku – utrzymywał rodzinę, pracując w charakterze nauczyciela domowego w rodzinach ziemiańskich – pisze Bogumił Wojcieszak (Księża społecznicy w Wielkopolsce 1894-1919. Słownik biograficzny. tom II, 207-210 ).
Od dziesiątego roku życia uczył się w Collegium Marianum w Pelpinie. Dwie ostatnie klasy gimnazjalne kończył w Krotoszynie, gdzie dnia 16 marca1892 zdał maturę. Po odbyciu studiów seminaryjnych w Poznaniu i Gnieźnie otrzymał z rąk abpa Stablewskiego (dnia 25 lutego1896 roku) święcenia kapłańskie.

a. w Wieleniu
Tuż po święceniach został skierowany w charakterze wikariusza do Wielenia (w dekanacie czarnkowskim). W tym czasie proboszczem w Wieleniu był ks. Antoni Arendt, określany przez prusaków jako „niebezpieczny agigator polskości”. Podczas pobytu w Wieleniu ks. Jan założył Towarzystwo św. Wincentego a Paulo. Wspomagał Towarzystwo Czeladników oraz organizował prywatne, bezpłatne lekcje języka polskiego, na które uczęszczała ponad setka dzieci. Za tę ostatnią działalność – wskutek denuncjacji niemieckiego nauczyciela – został skazany przez sąd obwodowy w Bydgoszczy na karę 60 marek grzywny. Proces wytoczono po wcześniejszym, dwukrotnym ostrzeżeniu przez landraturę w Wieleniu, do którego Laskowski się nie zastosował, uważał bowiem, że „kształcenie dziatwy i krzewienie oświaty nie może być czymś karygodnym”. Wydział okręgowy sądu w Bydgoszczy odrzucił odwołanie księdza i utrzymał wyrok w mocy. Wyrok podtrzymał też najwyższy sąd administracyjny w Berlinie. W rezultacie władze skarbowe dokonały (14.09.1897) zajęcia i sprzedaży na licytacji jego mienia. W tymże czasie, wraz z proboszczem Arendtem, zbojkotował uroczystość urodzin cesarza oraz odwodził Polaków od wzięcia udziału w  uroczystościach.

b. we Wrześni
Wskutek nacisku władz pruskich – w lutym 1898 roku – został przeniesiony do Wrześni. W tym okresie w szkołach ludowych na terenie Wielkopolski – zgodnie z zarządzeniem naczelnego prezesa prowincji poznańskiej z dnia 27 października 1873 roku – językiem wykładowym był niemiecki. Po polsku nauczano tylko religii i śpiewu kościelnego. Taki stan trwał do 1901 roku.
W marcu 1901 roku inspektor szkolny we Wrześni otrzymał pismo, w którym regencja zawiadamiała go, iż od nowego roku szkolnego, czyli od kwietnia 1901 roku, w dwóch najwyższych klasach (I i II) nauczanie religii należy prowadzić w języku niemieckim. Polecono też zakupić dla biedniejszych uczniów niemieckie katechizmy.
W odpowiedzi na to, w pierwszych tygodniach nowego roku szkolnego dzieci z najstarszej klasy zastosowały bierny opór, nie przyjmując niemieckich katechizmów oraz odmawiając udzielania odpowiedzi w języku niemieckim. Z początku nauczyciele stosowali środki doraźne, namawiając i przekonując oporne dzieci. Z czasem posypały się groźby, dwugodzinne kary aresztu oraz dwukrotna kara chłosty (2 i 13 maja) wobec dwójki najbardziej opornych dzieci – Bronisławy Śmidowicz i Stanisława Jerszyńskiego. Zastosowany zbiorowy areszt nie wpłynął na zmianę postawy uczniów, w których obronie stanęli rodzice.
Kulminacją wydarzeń wrzesińskich był dzień 20 maja, kiedy to do szkoły przybył inspektor Winter. Wobec 26 uczniów z klasy I zarządził dwugodzinny areszt, w czasie którego miały nauczyć się pieśni „Kto się w opiekę” w języku niemieckim. O godz. 12.00 zwolniono do domu tych, którzy wykonali zadanie. „Czternaścioro dzieci – relacjonował później inspektor Winter – które orzekły, iż nie będą uczyły się religii po niemiecku, postanowiłem ukarać przykładnie. Zarządziłem, ażeby wszystkie po kolei otrzymały chłostę z ręki nauczyciela Schölzchena. Dzieci otrzymały 4 do 8 uderzeń po siedzeniu i po rękach”. Pobite dzieci wychodziły ze szkoły z płaczem a ręce niektórych były tak spuchnięte, że dzieci niosły książki pod pachami.
Około godz. 13.00 przed budynkiem szkoły zaczęli gromadzić się ludzie, którzy usłyszeli krzyk bitych dzieci. Komentowali wydarzenia, nie szczędząc obelg nauczycielom. Wzburzenie wzrosło, gdy zmaltretowane dzieci pojawiły się na ulicy. Nie doszło jednak do czynnych wystąpień. Zachowanie ludzi na ulicy nie było ani groźne ani agresywne. Nie dokonano żadnych aresztowań, odnotowano jedynie opornych, którzy na wezwanie policjanta nie oddalili się sprzed budynku szkolnego, lecz wznosili okrzyki i rzucali wyzwiska pod adresem nauczycieli.
Wszystkie osoby zanotowane przez policję podczas wydarzeń przed budynkiem szkolnym stanęły przed sądem. Proces w Gnieźnie odbył się 14, 15 i 16 listopada 1901 roku. W akcie oskarżenia zarzucono im m.in. udział w publicznym zbiegowisku, w czasie którego usiłowali oni zmusić nauczycieli do zaniechania czynności urzędowych, wtargnięcie do budynku szkolnego, zakłócanie porządku publicznego i znieważenie nauczycieli. Przed sądem gnieźnieńskim postawiono ogółem 26 osób, z czego 20 skazano. Były to kary od kilku tygodni do 2,5 roku więzienia.
Przyczyn zajścia z 20 maja dopatrywano się między innymi w postępowaniu ks. Jana Laskowskiego, który tego samego dnia ogłosił list otwarty do nauczycieli wrzesińskiej szkoły, dowodząc w nim, że tylko język ojczysty jest skuteczny w nauczaniu religii. Obronę nauki religii w języku polskim władze pruskie traktowały jako polską agitację nacjonalistyczną. Opinię władz wyraził landrat wrzesiński, który na¬pisał m.in., że ks. Laskowski „umiał ze zdumiewającą zręcznością pod płaszczykiem religii, uprawiać polską propagandę. Trudno zyskać pewne dowody, ale bez wątpienia w dusze dzieci i ich rodzin wszczepiał idee, które znalazły tragiczny finał we wrzesińskiej awanturze szkolnej, będącej rezultatem przede wszystkim jego działalności agitacyjnej”.
Listopadowy wyrok sądu gnieźnieńskiego nie osłabił postawy strajkujących dzieci. Opór trwał jeszcze w 1903 i na początku 1904 roku, choć wówczas brała w nim udział tylko niewielka grupa dzieci. Jedną z ostatnich strajkujących uczennic była Stefania Śmidowiczówna, młodsza siostra Bronisławy. Próbowała ona kontynuować walkę jeszcze po Wielkanocy 1904 roku, lecz pod naciskiem inspektora dra Krausbauera, następcy Wintera, musiała zrezygnować z dalszego oporu. W ten sposób zakończyła się trzyletnia walka Dzieci Wrzesińskich o prawo do nauki religii w języku ojczystym.
Maria Konopnicka opisała ten epizod w znanym, patriotycznym wierszu: O Wrześni.

„Tam od Gniezna i od Warty
Biją głosy w świat otwarty,
Biją głosy, ziemia jęczy;
— Prusak dzieci polskie męczy!

Za ten pacierz w własnej mowie,
Co ją zdali nam ojcowie,
Co go nas uczyły matki,
— Prusak męczy polskie dziatki!”

Tymczasem ks. Jan troszczył się przede wszystkim o skuteczność edukacji religijnej. Pogląd ten wyraził także podczas procesu sądowego w Gnieźnie (16-19.11.1901) mówiąc, że „religia nie jest rzeczą pamięci, lecz serca i umysłu i dlatego w szkołach ludowych jedynie w języku ojczystym nauczona być może”. Dlatego też podczas procesów sądowych przeciwko dzieciom i ich rodzicom wspierał represjonowanych. W zamian za to władze pruskie zażądały usunięcia księdza Laskowskiego z Wrześni.

c. w Konarzewie
Wskutek nieustającego nacisku tychże władz abp Stablewski dnia 15 stycznia 1902 roku przeniósł ks. Laskowskiego do Konarzewa, a posłanie go do dobrze uposażonej parafii skła¬niał do interpretowania aktu przeniesienia raczej jako nagrody, aniżeli kary.
Wbrew oczekiwaniom władz jego przeniesienie do Konarzewa nie przyniosło zakończenia strajku. Urzędnicy pruscy stawiali zarzuty, że ks. Jan – poprzez cotygodniowe przyjazdy do Wrześni – ciągle jeszcze wywiera wpływ na tamtejsze wydarzenia. Stąd też – od 15 stycznia 1902 roku do końca życia był tylko administratorem parafii w Konarzewie, a władze pruskie tytułowały go „Wikariusz Konarzewski”.
Objąwszy Konarzewo ks. Laskowski przystąpił do gorliwej pracy duszpasterskiej, otaczając swoją troską ludność z 12 wiosek należących wówczas do parafii. Zajmował się renowacją i upiększaniem tutejszego kościoła (wyremontował organy, kilkakrotnie dokonał malowania kościoła, ufundował nowe dzwony, zmienił pokrycie dachu i wieży). Prowadził działalność dobroczynną (np. fundował stypendia dla zdolnej młodzieży, troszczył się o los sierot wojennych, zbierał ofiary i dary dla wojska walczącego o wolną Polskę).
A jednocześnie zasiadał we władzach Banku Ludowego. Zakładał katolickie stowarzyszenia i związki: Stowarzyszenie Polskich Dziewcząt Katolickich, czyli „Młode Polki”, Kółko Rolnicze, Katolickie Towarzystwo Robotników Polskich (od 1906 r.), Związek Włościanek Wielkopolskich, Akcję Katolicką (a w jej ramach od 1932 roku: Katolickie Stowarzyszenie Mężów – 47 członków, Katolickie Stowarzyszenie Kobiet – 387 członkiń, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej – 37 członków, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej – 90 członkiń), parafialny teatr, chór i bibliotekę.
W Konarzewie, podobnie jak wcześniej w Wieleniu i Wrześni, wiele uczynił dla rozwoju czytelnictwa. Udostępnił do użytku publicznego swoją prywatną bibliotekę, aktywnie działał w Towarzystwie Czytelni Ludowych, wspierając je organizacyjnie i finansowo. Polityczny wydźwięk miała jego przynależność do narodowo-patriotycznej organizacji „Straż” oraz udział w agitacji wyborczej podczas wyborów w 1908 roku. Należał ponadto do Towarzystwa Kolonii Wakacyjnych „Stella”, był członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk oraz – w ograniczonym zakresie – działał w Kółku Rolniczym.

W 1918 roku powołał do życia organizację charytatywną, współpracującą ściśle z PCK. Działał jako sekretarz zarządu powstałego wtedy Towarzystwa Pielęgniarek Ludowych. Pracował w Komisji dla Zdrowia Publicznego przy Radzie Narodowej w Poznaniu. Po wybuchu Powstania Wielkopolskiego wszedł w skład miejscowego komitetu powstańczego. Dnia 5 stycznia 1919 roku odprawił Mszę polową dla około pół tysiąca powstańców przed konarzewskim pałacem. Na jego apel parafianie dostarczyli dwa wagony żywności dla żołnierzy oraz wagon paszy dla koni. W czasie, gdy kształtowały się granice odzyskującej niepodległość Polski, zebrał 32 tysiące marek oraz znaczne ilości żywności jako pomoc dla ludności polskiej Wileńszczyzny i Śląska.

Dnia 22 kwietnia 1920 roku kard. Edmund Dalbor mianował go wreszcie proboszczem. Jego zasługi uznała też wolna Polska, nadając mu Krzyż Oficerski orderu Polonia Restituta (1928). On zaś również  w latach międzywojennych prowadził ożywioną działalność społeczną.
Po rozpoczęciu drugiej wojny światowej zmarł na atak serca dnia 17 października 1939 roku, po przesłuchaniu i rewizji przeprowadzonej na jego probostwie przez niemiecką policję. Pochowano go na konarzewskim cmentarzu.
ZAKOŃCZENIE
Dziękujemy więc Bogu za wszelkie dobro, jakie Kościół otrzymał przez modlitwę i pracę tego silnego charakterem i pracowitego kapłana.
„Wychwalajmy mężów sławnych
i ojców naszych według następstwa ich pochodzenia.
Niektórzy spomiędzy nich zostawili imię,
tak że opowiada się ich chwałę;
Ciała ich w pokoju pogrzebano,
a imię ich żyje w pokoleniach” (Syr 44,1.8.14).